W Polsce przybywa osób noszących na zębach licówki. Liczba zabiegów jest już tak duża, że dentyści mówią o „licówkowym boomie”, który może ożywić nadwyrężony pandemią rynek prywatnych usług stomatologicznych. Jak oceniają eksperci, sprzyja temu rosnąca w ostatnich latach popularność „ekspresowej” stomatologii i kredytowania leczenia. Według badań Medicover Stomatologia już co trzeci Polak skłonny byłby zainwestować w licówki.
Z roku na rok rośnie nie tylko liczba wykonywanych zabiegów, ale także systematycznie zwiększają się wydatki Polaków na ten cel. Co ciekawe: ani liczbie wykonywanych zabiegów, ani wydatkom nie przeszkadza pandemia, która mocno nadwyrężyła rynek prywatnych usług stomatologicznych. Wręcz przeciwnie, obserwuje się wzrost obu wskaźników. Tylko w 2019 roku w stosunku do 2018 roku zanotowano aż 46% wzrostu liczby wykonywanych zabiegów protetycznych, w których wykorzystywano licówki. W 2020 roku (w stosunku do 2019 roku) wzrost ten wynosił kolejne 48% – i to pomimo negatywnego wpływu pandemii m.in. na planowane wizyty.
Jak podaje Medicover Stomatologia jeszcze lepiej zapowiada się 2021 rok, o którym dentyści już mówią jako o „roku licówki”. Prognozy pokazują nie tylko aż 51% wzrostu liczby wykonywanych zabiegów w II połowie tego roku (w stosunku do tego samego okresu w 2020 roku), ale także aż 228% wzrostu w stosunku do 2018 roku. - Licówki okazały się odporne na pandemię. Co więcej, w ostatnich miesiącach nawet wzrosła ich popularność. W efekcie obserwujemy nie tylko masowy powrót pacjentów do zaplanowanych jeszcze przed COVID-19 wizyt, ale także stale rosnącą liczbę nowych zapisów. Zabiegów jest tak dużo, że na przestrzeni ostatnich 3 lat zanotowaliśmy aż dwukrotny wzrost udziału licówek w całkowitej liczbie wizyt – mówi Wioletta Januszczyk, Dyrektor Zarządzająca Medicover Stomatologia.
Rosną także wydatki Polaków na ten cel. - Dane za ostatni rok pokazują, że coraz więcej pacjentów wybierając licówki, skłania się ku droższym opcjom. Średni wydatek na jedną licówkę wynosi już 2129 zł, obejmuje on jej wykonanie oraz nałożenie, bez kosztów procedur jakie towarzyszą zabiegowi. Oznacza to, że pacjent decydujący się na pełną metamorfozę skłonny jest obecnie zapłacić nawet 45–50 tysięcy złotych – ocenia Januszczyk.
Ceny jednak zdają się nie zrażać chętnych. Jak wynika z badań Medicover Stomatologia: aż 37% Polaków byłoby gotowych dziś zainwestować w ten zabieg. - Licówki są marzeniem tysięcy Polaków i coraz więcej osób w ostatnich latach je realizuje. Pacjenci decydując się na ten zabieg, nieraz czasowo rezygnują z innych dużych wydatków, odkładając w czasie np. egzotyczne wakacje czy remont mieszkania. Zamiast tego inwestują te pieniądze w dobre samopoczucie, w swój wygląd, w swoje zdrowie. To trend, który obserwujemy w ostatnich latach coraz wyraźniej, a który w dobie pandemii wręcz przybrał na sile – zauważa lek. dent. Anna Dermanowska, protetyk.
Co stoi za boomem, jaki obserwuje się na rynku? Januszczyk wskazuje m.in. na rosnącą popularność prywatnej opieki stomatologicznej. - Już 34% Polaków korzysta z leczenia w sieciach stomatologicznych, ale jednocześnie też 48% wybiera duże kliniki niesieciowe, a 45% – małe prywatne gabinety, co wynika ze zleconych przez nas badań. W niemal wszystkich tych ośrodkach można dziś znaleźć licówki. Skala dostępu do leczenia z zakresu stomatologii estetycznej jest więc bezprecedensowa. Możemy wręcz mówić o jej demokratyzacji na przestrzeni ostatnich 5 lat – zauważa.
Tym bardziej, że coraz więcej Polaków stać na to, aby za zabieg zapłacić gotówką lub sfinansować go z kredytu. - Systematycznie rosną wynagrodzenia, co sprzyja nie tylko oszczędzaniu na większe wydatki, ale także inwestowaniu tych oszczędności w zdrowie. Zarabiając więcej, chętniej także sięgamy po niskooprocentowane kredytowanie leczenia, z którego często finansowane są kosztowniejsze zabiegi, takie jak właśnie licówki – dodaje Januszczyk.
Ale nie tylko portfel decyduje o popularności licówek. - Od kilku lat w Polsce na popularności zyskują „ekspresowe” zabiegi stomatologiczne, a więc takie, które przynoszą niemal natychmiastowy efekt. Przez lata w segmencie tym dominowało wybielanie zębów w gabinecie. Teraz zabieg ten zaczynają doganiać licówki – ocenia Dermanowska.
Powód? - Wzrosła świadomość Polaków, chociażby za sprawą social mediów. Pacjenci wiedzą, że w zasięgu ich portfela jest zabieg, który może zmienić wygląd ich zębów i to bez wielomiesięcznego leczenia. Fakt, iż licówki wiążą się z 2–5 wizytami, a licówki bez szlifowania z maksymalnie dwiema sprawia, że coraz więcej osób przekonuje się do tego zabiegu. Czas leczenia działa tu na korzyść - dodaje Dermanowska.
- Polacy w decyzjach o leczeniu coraz bardziej przypominają amerykanów. Zabiegi korygujące uśmiech w końcu zaczynamy traktować nie jak konieczny wydatek, ale jak zwracającą się szybko inwestycję w siebie. Fakt, że chcemy zdrowo wyglądać, być coraz lepiej odbierani przez ludzi, być wyżej oceniani, a także mieć szansę na lepszą pracę motywuje coraz więcej osób do wizyt u dentysty. To pozytywne zjawisko, bo w parze z metamorfozami zębów, idzie także troska o ich zdrowie – wskazuje Januszczyk.
Źródło: https://biuroprasowe.medicover.pl